Zaczęło się całkiem zwyczajnie.
Iguana się nudziła. Zjadła już pół gazety, skradzionej cichaczem Jozimamie, obejrzała wszystkie koty zalegąjące w kątach (można podejrzewać, że kilka również skonsumowała, bo jak powszechnie wiadomo, Iguany żrą wszystko), wylizała do czysta parkiet, a swój kciuk wyssała niemal do kości. Przyczołgała się do równie znudzonej Jozimamy, trąciła ją nosem w nogę i popatrzyła na nią znacząco:
— No zrób coś! Nudzi mi się, nie widzisz? — zdawały się mówić jej błyszczące, brązowe oczka.
Jozimama w swojej naiwności myślała, że pójdzie łatwo. Włączyła telewizor i nastawiła kanał z kreskówkami dla dzieci. Iguana prychnęła ze złością i pociągnęła mocno za nogawkę swojej leniwej matki.
— Myślisz, że tym mnie zadowolisz? No proszę Cię, chyba nie sądzisz, że uda Ci się tak łatwo mnie spławić — wygaworzyła po swojemu i na znak protestu obśliniła soczyście stopę Jozimamy. By spotęgować efekt wykrzywiła buzię w podkówkę i wydobyła z gardła tyle decybeli, ile tylko mogła. A mogła naprawdę dużo.
— No dobra — pomyślała Jozimama — chyba nie da się dzisiaj przechytrzyć tej spryciary. Trzeba się jednak trochę wysilić... Co by tu....
Rozejrzała się po pokoju. Wzrok padł na zapomnianą i przykurzoną maszynę do szycia. Jozimama doznała olśnienia, co jest faktem godnym odnotowania, bo zdarza się nieczęsto. Najpierw z pomocą wujka Gugla Jozimama odszukała potrzebne źródło, a potem w zakamarkach swojej szafy znalazła niepotrzebne ubrania, które można było przerobić na coś godnego uwagi jej wymagającej córki. Usiadła do maszyny i po jakimś czasie oczom Iguany ukazał się taki widok:
— Kogut!!!! — zapiszczała Iguana i czym prędzej ugryzła go w grzebień. Gdy okazało się, że koguta można też turlać po ziemi, rzucać niczym piłką w górę, a nawet wykorzystać jako poduszkę, jej radość nie miała końca. Kogut okazał się najlepszym przyjacielem Iguany...
Zachęcona Jozimama usiadła ponownie do maszyny. Wkrótce do Iguany i koguta dołączyła krowa.
Kogut i krowa do dzisiaj są częstymi towarzyszami zabaw Iguany. Choć panna już nieco podrosła i zmieniła sposób poruszania się z poziomego na pionowy, cała ferajna nadal trzyma się razem. Kogut jest świetnym kumplem, któremu można powierzyć swoje tajemnice, a z krową można poplotkować o wszystkim. Fajnie, nie?
Fantastyczny początek! Czekam na dalsze zapiski i zdjęcia. I chylę czoła:)
OdpowiedzUsuńNo coś pięknego! :D Działaj, działaj, Jozi!
OdpowiedzUsuńJozanka, Twój blog jest zajebistyyyy :))))))
OdpowiedzUsuń